Mimo, że mało kto z nas wyobraża sobie Święta Bożego Narodzenia bez przyozdobionego iglastego drzewka, niewielu zdaje sobie sprawę, że choinka pojawiła się u nas dzięki zachodnim sąsiadom stosunkowo nie dawno. Kto tak naprawdę zna genezę tej tradycji?? Skąd wziął się pomysł? Sięgnijmy do czasów pogańskich…
Możemy śmiało stwierdzić, że przyozdabianie domostw w ważnych chwilach od dawien dawna było ludzką słabością. W starożytnym Egipcie podczas przesilenia zimowego w domach pojawiały się zielone liście palm daktylowych symbolizujące zwycięstwo życia nad śmiercią. Celtowie lubowali się w gałązkach ostrokrzewu, który dla druidów oznaczał wieczne życie a Rzymianie na cześć Saturna podczas przesilenia ozdabiali domy bluszczem i laurem.
Sam mitologem drzewa jest aspektem bardzo obszernym i nieodłącznym wielu kultur, drzewa były jakby pierwszymi świątyniami człowieka, były czczone, uchodziły za zamieszkałe przez bogów czy duchy, stały się symbolami łączności życia ziemskiego i nadprzyrodzonego, źródła życia, centrum wszechświata a nawet powstania człowieka.
I w VIII wieku pojawia nam się legenda Św. Bonifacego, który będąc arcybiskupem Germanii uwziął się na święty dla Hesjan potężny dąb Donara… Ściął go a upadające drzewo zniszczyło wszystkie krzaki wokół niego. Ocalała jedynie mała, zielona jodełka. – „Ta mała jodełka jest potężniejsza od waszego dębu. I jest zawsze zielona, tak jak wieczny jest Bóg dający nam wieczne życie. Niech ona przypomina wam Chrystusa”- miał twierdzić na kazaniu arcybiskup Bonifacy.
XV i XVI- wieczne kazania kościelne jednak nie odnoszą się przychylnie do iglastych drzewek przyozdabianych owocami, orzechami czy papierowymi ozdobami, które pojawiały się w bogatszych domach Alzacji (pogranicze dzisiejszych Niemiec i Francji). Były traktowane jako pogańskie głupstwa a mimo to zaczęły zyskiwać na popularności. Zakochał się w nich Marcin Luter i całe protestanckie Niemcy. Przystrojona choinka zaczęła symbolizować drzewko życia a kościół nie mogąc wyperswadować tego zwyczaju sugerował zawieszanie przynajmniej jabłek by przypominać o grzechu pierworodnym. I tak pojawiła się z czasem siła interpretacji i przystosowania: świeczki to symbol światłości Chrystusa, łańcuchy to symbol okowów grzechu, gwiazda betlejemska na wierzchołku- wiadomo, a dzwonki to radosna nowina.
A co z bombkami?
Nie każdego było stać na powieszenie typowych ówcześnie dekoracji (orzechy, jabłka, słodycze) a najbardziej pomysłowym w tej kwestii okazał się XIX- wieczny dmuchacz szkła Hans Greiner, który bardzo chciał zrobić przyjemność swoim dzieciom i wymyślił szklane wydmuszki.
Właściwie to powinniśmy napisać „a co z bańkami?” mieszkając w grodzie Kraka i jego okolicach ale pozostawmy też w spokoju kwestię kto podrzuca nam prezenty pod świąteczne drzewko: Mikołaj, Aniołek, Dzieciątko czy Gwiazdor?
W Polsce choinka została rozpowszechniona najpierw w zaborze pruskim podobno między 1795 a 1806 rokiem. Początkowo niechętnie ale jednak skutecznie wyparła naszą podłaźniczkę czy diducha. Tak samo jak one była przystrajana- głównie przez dziewczęta- pierniczkami, zabawkami ze słomy czy papieru, jabłkami, orzechami, szyszkami, łańcuchami. Współcześnie mamy ogrom możliwości dekorowania choinek. Jedni wolą żywe drzewka a inni nie lubią się kłuć. Spotykamy drzewka ubrane w jeden kolor jak i te upstrzone do granic możliwości rozróżniania barw, niektórzy sami robią ozdoby a inni idą z nowoczesnym duchem czasu i podążają za świąteczną modą. Jakkolwiek by nie spoglądać trzeba przyznać, że wnosi ona czarodziejski element do naszych domów w świąteczny czas i warto do niej wciąż powracać …
♠